Aktualności

Chrześcijanin dziś – prorok czy kapłan? (cz. 2)

Zasięg osobistego przeżycia pomaga Ozeaszowi zrozumieć lepiej postępowanie Boga. Bóg nadal kocha swój lud miłością wierną i bezinteresowną, zdolną odnowić go i uczynić zeń ponownie lud Boży i wierną oblubienicę Jahwe. Ozeasz uświadomi sobie swoją misję: głosić ludowi nieodwzajemnioną miłość Boga, by w ten sposób doprowadzić do szczerego nawrócenia. Jego proroctwa są tak gwałtowne, bo zazdrość to jedno z najgwałtowniejszych uczuć, jakie mogą istnieć w człowieku. By wykazać autentyczność swej misji, prorok przepowiada przyszłość. Sprawdzenie się przepowiedni jest dowodem, że Bóg jest z nim.

Misja proroka i jej wykonanie są zawsze uwarunkowane konkretną sytuacją ludu, do którego kieruje on swoje orędzie. Ze strony Boga prorok jest wysłannikiem. Przychodzi domagać się, by lud dopełnił zobowiązań przyjętych wobec Boga i samego siebie. Tej misji nie można zrozumieć bez doświadczenia i niezłomnej pewności, że Bóg jest z nami.

To doświadczenie mówiące o głębokiej przyjaźni, które znajduje swoje odbicie w postępowaniu. Tak powstaje prawo, kult, instytucja, święta, obchody, zwyczaje, pielgrzymki do świątyni; tradycja, która przekazuje przeszłość w zaktualizowanej formie, a także urząd proroczy, kapłaństwo, królestwo, modlitwy, mądrość ludową. Wszystkie te ustawy, formy życia i dzieła były narzędziami ożywiającymi wiarę, nadzieję, oddanie się. Nie były celem samym w sobie, ale środkiem, który wskazywał kierunek do celu.

Niestety słabością człowieka jest odwieczne szukanie poczucia bezpieczeństwa zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego. Skoro po wielu poszukiwaniach znajduje wreszcie jakąś formę życia, która trafia do przekonania, uważa ja za swą zdobycz i na niej opiera swe bezpieczeństwo.

I tak powstaje następujące zjawisko: formy przeżywania przyjaźni z Bogiem, zamiast być, w dalszym ciągu, wyrazem stałego poszukiwania, tracą łączność ze źródłem (świadomość, że się jest ludem Bożym) i przestają być drogowskazem życia.

Zmniejsza się przeżywanie wewnętrzne, a niezmienione formy zewnętrzne sprawiają wrażenie, że nic się nie zmieniło. W rzeczywistości cała zewnętrzna nadbudowa wiary – formy i postępowanie – są zwietrzałe u podstaw z powodu braku pokrycia w realnym życiu. Zewnętrzne zachowanie zaczyna być wtedy ukazywane, przez tych, którzy się go kurczowo trzymają, jak gdyby były biletem wstępu dającym prawo do pomocy Bożej. Im większa pustka duchowa, tym większe przywiązanie do form, które stają się już tylko konwenansem społecznym. Złudzenie, że się żyje się w zgodzie z Bogiem, podczas gdy w rzeczywistości roślina ma już podcięty korzeń. I niech ktoś spróbuje zaatakować konwenans społeczny.

I właśnie wtedy wkraczają do akcji prorocy: ich posłannictwo rodzi się prawie zawsze z rozdźwięku miedzy życiem i pustymi formami. Demaskują poczucie bezpieczeństwa, za którym ukrywa się lud, nawet nieświadomie. Burzą spokój, każą szukać nowych form życia i postępowania, takich, które byłyby znowu wyrazem wiary i życia.

Bezpośrednim skutkiem ich działalności jest podważenie poczucia bezpieczeństwa ludu, który widzi się nagle pozbawiony tego, w czym znajdował pewien spokój życia i sumienia. I nie widzi przyszłości, która jest w umyśle Boga i proroka. Usłyszeć, że miejsca wyżynne do sprawowania kultu, król i królestwo, świątynia, kult, Jerozolima, Ziemia Obiecana, bycie narodem wybranym, synami Abrahama, Prawo Boże, nie dadzą żadnej pewności do spotkania z Bogiem – musiało wzbudzić trwogę i silny opór.

Czy podobna sytuacja nie dotyczy także nas – przyzwyczajonych do kościelnych świąt, niedzielnej Mszy świętej, może nawet do codziennej modlitwy? Utwierdzonych w tym, że wiara nie wymaga wysiłku, zgłębiania, przemyślenia? Dających przyzwolenie na niemoralne zachowanie młodego pokolenia?

Bóg nieustannie wzywa do porzucania własnego wygodnego świata (cokolwiek ta wygoda miałaby oznaczać), do poszukiwania nowych form na modlitwie. Bóg wzywa do odwagi i świadectwa. Bóg wzywa do refleksji nad samym sobą, a nie iluzorycznego pocieszania się wbrew faktom. Pójdźmy za tym wezwaniem Jego miłości i łaski, mimo naszej słabości i nędzy. Wtedy będziemy prawdziwie Jego uczniami, którzy łączą powołanie prorockie z powszechnym kapłaństwem.