Cierpienie w służbie prawdzie
Przy wejściu do bazyliki św. Piotra papież Pius IX postawił dwie potężne figury Apostołów Piotra i Pawła. Łatwo je rozpoznać po atrybutach: klucze w rękach Piotra i miecz w rękach Pawła.
Kto nie zna historii chrześcijaństwa może pomyśleć, że za tą silną postacią Apostoła Narodów kryje się jakiś wielki wódz albo wojownik, który mieczem tworzył historię i podbijał narody. W ten sposób Paweł byłby jednym z wielu, którzy kosztem przelanej krwi tworzyli własną chwałę.
Tymczasem miecz w rękach Pawła ma znaczenie przeciwne, jest narzędziem jego zgładzenia. Jako obywatel rzymski nie mógł zostać ukrzyżowany, dlatego ścięto go mieczem. W starożytnym Rzymie ten sposób wykonania kary śmierci uważano za szlachetny.
Święty Paweł w historii świata należy jednak do ofiar przemocy, a nie do jej sprawców. Warto pamiętać o tym przesłaniu dziś, kiedy toczy się walka o prawdę w historii, na przykład w odniesieniu do sformułowania „polskie obozy zagłady” lansowanego przez niektóre środowiska w krajach Europy zachodniej. Trzeba nieustannie przypominać kto jest sprawcą, a kto ofiarą przemocy, zwłaszcza w kontekście zbrodniczych ideologii nazizmu, komunizmu czy współczesnego postmodernizmu i neomarksizmu.
Św. Paweł – człowiek czynu
Powróćmy jednak do atrybutu miecza. Odnosi się on nie tylko do ostatnich chwil, lecz do całego życia świętego Pawła: „W dobrych zawodach wystąpiłem” (2 Tm 4, 7) – pisze do swego umiłowanego ucznia Tymoteusza. To te słowa są podstawą do postrzegania Pawła jako człowieka czynu, bojownika o Boże sprawy.
W czterech wielkich podróżach misyjnych przebył znaczną część ówczesnego świata i zaniósł Ewangelię „aż po krańce ziemi”. Przez swoje listy, które czytamy w kolejne niedziele roku liturgicznego, podtrzymywał jedność w założonych wspólnotach oraz je umacniał. Z właściwym sobie temperamentem rozprawiał się ze swoimi przeciwnikami. Używał wszystkich dostępnych środków, aby jak najlepiej zadośćuczynić „obowiązkowi głoszenia Ewangelii” (1 Kor 9, 16). Można go zatem uznać za patrona nowych kierunków duszpasterskich i nowej ewangelizacji. Wszystko co zostało powiedziane o jego aktywności jest prawdą, ale to nie jest „cały” Paweł.
Św. Paweł – człowiek cierpienia
Walka świętego Pawła nie była walką karierowicza – jak dziś byśmy to ujęli – walką w jakimś korporacyjnym wyścigu o władzę i pozycję społeczną.
Co zatem należy do istoty jego osoby?
Jest nią walka jaką opisuje św. Teresa z Avila: „Bóg kocha dusze odważne. Pierwszą rzeczą, którą Pan sprawia swoim przyjaciołom, gdy stają się słabi, jest to, że udziela im odwagi i zabiera strach przed cierpieniem”. Tak więc walka świętego Pawła od momentu nawrócenia jest walką męczennika, którego bronią jest Ewangelia Jezusa Chrystusa.
W Liście do Filipian napisał: „krew moja ma być wylana przy ofiarniczej posłudze” (Flp 2, 17). Paweł był człowiekiem gotowym odnosić rany – i to była Jego właściwa moc. Był przekonany, że moc w słabości się doskonali. Nigdy nie próbował unikać kłopotów i nieprzyjemności z powodu imienia Jezusa. Nigdy się nie oszczędzał, dla Ewangelii poświęcił się całkowicie. To właśnie uwiarygodniło jego misję. Paweł nie sądził bynajmniej, że głównym zadaniem duszpasterstwa jest unikanie kłopotów. Nie interesowały go, mówiąc dzisiejszym językiem, popularność, polityczna poprawność, sondaże i dobre notowania w mediach. On chciał budzić ze snu sumienia, nawet za cenę własnego życia.
Dziś wobec herezji wizerunku, która dotknęła także wiele osób zaangażowanych w życie Kościoła, potrzeba powrotu do ducha i sposobu myślenia świętego Pawła.
Paweł oddziaływał nie dzięki wspaniałej retoryce. Z jego listów wiemy, że nie był wielkim mówcą, podobnie jak Mojżesz czy Jeremiasz. Przeciwnicy obgadywali go: „Gdy zjawia się osobiście, słaby jest, a jego mowa nic nie znaczy (2 Kor 10, 10). Paweł był świadkiem dzięki całkowitemu poświęceniu się Ewangelii i zaangażowaniu w Nią.
Także we współczesnym świecie, pasterze i wierni Kościoła na tyle będą potrafili przekonać ludzi, na ile będą gotowi na przyjęcie ran. Tam, gdzie brakuje gotowości do przyjęcia cierpienia, nie ma też świadectwa prawdy, do którego wezwany jest Kościół. Z tego powodu walka Kościoła jest zawsze walką tych, którzy gotowi są przelać krew: walką męczenników.
Św. Paweł – człowiek prawdy
Powróćmy raz jeszcze do symboliki miecza. Oprócz znaczenia męczeńskiego, można go rozumieć w kontekście Słowa Bożego.
Miecz w Piśmie Świętym oznacza również Słowo Boże. To właśnie ten miecz dzierżył Paweł, tym mieczem podbijał ludzi. Ten miecz oznacza siłę prawdy. Prawda bowiem może zadać ból, może zranić, lecz jednocześnie wyzwala. Życie w kłamstwie albo życie poza granicami prawdy jest wygodne, dlatego ludzie złoszczą się na prawdę, chcą jej zejść z drogi lub ją stłamsić.
Któż z nas mógłby zaprzeczyć, że nigdy prawda mu nie przeszkadzała – prawda o sobie samym, prawda o tym, co powinniśmy czynić a czego zaniechać? Któż z nas może utrzymywać, że nigdy nie próbował naginać prawdy do siebie albo nieco ją „przykroić”, aby nie była tak bolesna?
Paweł był niewygodny, bo był człowiekiem prawdy. Życie Pawła potwierdza, że kto oddaje się całkowicie prawdzie i nie chce mieć innej broni, ten wprawdzie nie musi od razu być zabity, ale będzie się posuwał coraz bardziej w stronę męczeństwa: będzie cierpiał, stanie się cierpiący. Głosić prawdę – nie będąc przy tym heretykiem czy faryzeuszem – oto wielkie zadanie dla każdego z nas.
Dzisiaj święty Paweł przedstawia jakby na nowo najbardziej skuteczną formę nowej ewangelizacji: być gotowym na cierpienie z powodu prawdy, którą jest Jezus Chrystus!
Trzeba dodać: cierpienie i prawda tworzą całość. Paweł był zwalczany, bo był człowiekiem prawdy. Służył prawdzie i z jej powodu cierpiał. Cierpienie jest koniecznym uwiarygodnieniem prawdy, ale tylko prawda nadaje sens cierpieniu.
To przesłanie świętego Pawła, odczytane dziś w uroczystość jego nawrócenia, po raz kolejny dowodzi, że świat ratuje nie miecz zdobywców, lecz miecz cierpiących dla prawdy.