Oto Izraelici wędrują po pustyni do Ziemi Obiecanej, towarzyszy im zmęczenie, nagle pojawia się zniecierpliwienie, rozdrażnienie, bo perspektywa dotarcia do celu jest jeszcze odległa. Zaczynają szemrać przeciwko Bogu. I wtedy pojawia się kara, tą karą są węże o jadzie palącym.
Żydzi zaczynają się zwracać do swojego przewodnika, do Mojżesza, aby wstawił się za swoim ludem. I wtedy pada polecenie, aby sporządzić i umieścić węża na wysokim palu. Każdy, kto spojrzy na niego pozostanie przy życiu, zostanie ocalony. Ten miedziany wąż na wysokim palu staje się ratunkiem dla pielgrzymujących.
Powstaje zatem pytanie: w jaki sposób ta scena, którą przedstawia dzisiaj Słowo Boże dotyczy naszego życia?
Nasze życie jest także wędrówką, ale już nie do Ziemi Obiecanej, lecz jest wędrówką do życia wiecznego. Także i w tej ziemskiej wędrówce wobec różnych sytuacji, cierpienia, trudności i problemów pojawia się jakieś zniecierpliwienie, znużenie, wewnętrzne odczucie, jakby Bóg nas opuścił. I wtedy także nas może spotkać kara, ponieważ straciliśmy zaufanie, zwątpiliśmy, że oto Nowy Mojżesz, którym jest Chrystus na pewno doprowadzi nas szczęśliwie do osobistej Paschy, czyli przez śmierć do życia wiecznego.
I tak jak wtedy Żydzi spoglądali na miedzianego węża, umieszczonego na wysokim palu, tak my dzisiaj spoglądamy i jednoczymy się, modlimy się przed Chrystusowym krzyżem i On staje się dla nas ratunkiem, ocaleniem, życiem. W dzisiejszej Ewangelii według św. Jana Pan Jezus mówi: Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego. Chrystus wywyższony, Chrystus podniesiony na krzyżu to Chrystus ukazany całemu światu. Można powiedzieć, że nie da się przejść obojętnie obok krzyża i nie dostrzec wywyższonego Syna Człowieczego.
Jak bardzo dzisiaj, nie tylko naszej ojczyźnie, ale także w Europie potrzeba tego spojrzenia na Chrystusa wywyższonego na krzyżu. Bo krzyż sam w sobie jest znakiem, który zawsze trzeba łączyć z osobą Jezusa Chrystusa. Krzyż jest dla nas znakiem miłości, która zwycięża nienawiść. Krzyż jest zwycięstwem nad grzechem, śmiercią i nad szatanem, które człowiek odnosi dzięki łasce. W trudnych sytuacjach, w porażkach, upadkach, zdradach, których doświadczamy, w nałogach i w grzechach to właśnie krzyż daje nam nadzieję, Chrystus ukrzyżowany przynosi pokój.
Chrystus na krzyżu jest naszym ratunkiem, ocaleniem, tak jak dla Żydów był ów miedziany wąż umieszczony na wysokim palu. Wobec Chrystusa ukrzyżowanego powinniśmy przyjąć wewnętrzną postawę szacunku i miłości. Każdy z nas pamięta z liturgii Wielkiego Tygodnia, z liturgii Wielkiego Piątku, kiedy całujemy Chrystusowy krzyż. I jest to wyraz szacunku przede wszystkim dla Jezusa Ukrzyżowanego, który jest w nas. Bo jak napisał św. Paweł: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Żyje we mnie Chrystus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały. A więc jest to nie tylko zewnętrzny znak, ale przede wszystkim wyraz miłości i szacunku do Jezusa, który przez łaskę jest obecny w duszy ludzkiej.
Patrząc z innej perspektywy, w ostatnich latach w życiu społecznym doświadczamy tak wiele sytuacji, gdzie pojawia się pogarda, szyderstwo oraz cynizm wobec krzyża. Pamiętamy dobrze te sytuacje, kiedy artyści próbują tłumaczyć zbezczeszczenie krzyża jakąś szczególną formą ekspresji twórczej. Dla nas, ludzi wierzących, takie podejście jest nie do zaakceptowania. I mamy prawo upominać się o ten szacunek dla krzyża świętego.
Można przywołać sytuację sprzed kilku lat z Trójmiasta, gdzie określone przedstawienie krzyża, było tak naprawdę jego zbezczeszczeniem. Trzeba takie wspomnieć skandaliczny spektakl, który miał miejsce w Teatrze Powszechnym w Warszawie. To wszystko pokazuje, jak bardzo człowiek może zagubić w sobie miłość i wiarę, miłość do Chrystusa ukrzyżowanego i łaskę wiary, którą otrzymał na chrzcie świętym.
Dlatego w Święto Podwyższenia Krzyża Świętego staje przed nami pytanie o to, jak pielęgnować, jak budować odniesienie do Chrystusa ukrzyżowanego w naszym życiu osobistym i społecznym? Przede wszystkim przez modlitwę osobistą i przez liturgię, bo w każdej liturgii wydarzeniem centralnym jest męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Ale także i przez proste znaki, jak chociażby znak krzyża, który staje się w świecie znakiem rozpoznawczym – oto ja jestem człowiekiem wierzącym, ochrzczonym, tym, który nosi w sobie konanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Każdy z nas powinien stanąć w wewnętrznej prawdzie: kim dla mnie jest Chrystus ukrzyżowany, w jakiej mierze poprzez pracę nad sobą, poprzez wyrzeczenie, poprzez naśladowanie męki Pańskiej jestem zjednoczony z Jezusem Ukrzyżowanym?
Współcześnie zwłaszcza tam, gdzie dotarła ideologia postmodernizmu i liberalizmu wielu chce Kościoła bez Chrystusowego krzyża i jednocześnie bez Miłości ukrzyżowanej. I dlatego staje przed nami także wezwanie do modlitwy. Mówimy w czasie nabożeństwa Drogi Krzyżowej: Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie, że przez krzyż i mękę swoją odkupiłeś świat.Ale to nie mogą być puste słowa. Dlatego wołamy słowami wielkopostnej pieśni: Jezu Chryste, Panie miły, o Baranku tak cierpliwy! Wzniosłeś na krzyż ręce swoje, gładząc nieprawości moje.
W liturgii gromadzimy się wokół Pana, który jest Miłością - Ukrzyżowaną i Zmartwychwstałą. Zabierzmy krzyż ze sobą do naszego życia, tego codziennego, do szkół, do miejsc pracy: w krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka, kto krzyż odgadnie ten nie upadnie, w boleści sercu zadanej.